Miyajima i czerwona brama Tori

Na zachód od centrum miasta, niedaleko wybrzeży Hiroszimy, po Morzu Wewnętrznym zwanym Seto, pływa najświętsza ze znanych mi wysp. Na wyspie nie wolno się urodzić, a tym bardziej umrzeć, takie ludzkie zachowania są po prostu nieczyste i niegodne tego miejsca. (Nie jest to prawo pisane. Kiedyś było, to je zniesiono. To wersja oficjalna. A nieoficjalnie?) Na szczęście można na niej mieszkać i nawet są tacy, którzy z tego prawa korzystają. Ale nie o nich będę dziś pisał, tylko o wyspie, jej historii i zabytkach. A właściwie to nie, ale też warto poczytać Czytaj dalej

Tramwaje w Hiroszimie

W wielu miastach Japonii jazda metrem to najwygodniejszy sposób poruszania się. Ale nie w Hiroszimie. Tu królują tramwaje. A metro? Cóż w ogóle go nie ma. Czytaj dalej

Hiroszima – Shukkeien

Shukkeien 縮景園, ogród miniaturowych krajobrazów.  To jeden z tysiąca ogrodów japońskich, które zdobią ten kraj i jeden z setek, które warto zobaczyć. Czemu więc ten jest wyjątkowy?
Nie jest.
A może jednak? Mnie zaczarował i chętnie tam wrócę, oczywiście z aparatem. Czytaj dalej

Hiroszima – Zamek

Wbrew temu co Wam się wydaje, Hiroszima to nie jest miasto, które zwiedza się w jedno popołudnie. I wcale nie przypomina Prypeci.
Kto na dźwięk słowa Hiroszima nie pomyślał o bombie atomowej?
Nie jest już ważne, czy był ktoś taki. Od dziś nie będziecie myśleć tylko o bombach, grzybach atomowych i zbrodniach wojennych, tego czy innego narodu. Czytaj dalej

Geniusz marketingu, czyli herbata za pół ceny

Zwiedzając to i owo, kilkukrotnie spotkaliśmy się z miejscowym przejawem marketingowego geniuszu. Mała herbaciarnia stojąca na terenie atrakcji turystycznej oferuje bardzo niskie ceny, przy okazaniu biletu wstepu do wcześniej wpsomnianej atrakcji. Czytaj dalej

Okonomiyaki

Okonomiyaki, jak sama nazwa wskazuje musi być smaczne. „Smażone, to co lubisz”, a skoro lubię, to musi mi smakować. Logiczne prawda? W Japonii dość popularne są bary okonomiyaki. A w Hiroshimie to prawie świętość.

Nie raz spotkałem się z określeniem „japońska pizza”. Dla mnie bliżej mu do placków z cukinii. A prawda jest taka, że mylę się równie mocno, co spece od pizzy.

A czy da się tego spróbować w domu, w Polsce? Oczywiście, że tak. Czytaj dalej

Kintai-Kyo, czyli stary drewniany most

W drodze do Hiroszimy zaplanowałem fakultatywny wypad do Iwakuni, ok 40km za Hiroszimą. Tak długo jak się dało, nie mówiłem Sylwii, że chcę tam pojechać żeby zobaczyć most. Choćby ten most spełniał życzenia i leczył nieuleczalnych, ciężko jest przekonać tak racjonalną żonę, że musimy go zobaczyć, aby nasze życie było pełniejsze.

Czytaj dalej

Żurawie

Trafiliśmy na dwa dni do Hiroshimy. Prosto z autobusu poszliśmy w stronę zamku. To raptem jedna przecznica. Zamek widać z daleka, po przejściu przez bramę na podzamczu, zobaczyliśmy pięknie uformowane drzewa, małe muzeum, w którym trzeba zdjąć buty, ale nie trzeba mieć biletu, grupkę samurajów gotujących się do pokazu sztuk walki i parking. Nie mam pojęcia jak te auta tam wjechały i chyba nie chcę wiedzieć. Tak bardzo nie pasowały do scenerii, że chciałbym zapomnieć. Czytaj dalej